Fajne przełożenie problemu z tym promem, który zapewne nie służy do połowu przewożąc spinningistę ze spakowanym sprzętem. Przez analogię trzeba by traktować ponton z wędkarzem wiozącym spakowane wędki. To jest w miarę jasne.
Teraz problem, o którym kiedyś pisał Piotr. Ma zamiar polować od świtu, ale żeby dopłynąć na drugi brzeg jeziora "na świtanie" musi wejść do wody jeszcze w nocy (z całym sprzętem) i płynąć kilkadziesiąt minut na łowisko (do świtu). Ryb nie ma, naciągi luźne - nie poluje - przemieszcza się na łowisko (pływać nocą każdy może). Tylko życzyć powodzenia w przypadku kontroli.
No a teraz nasza rzeczywistość. Uznany za kłusownika. Konfiskata mienia:
- sprzęt (kusze, wędki, echosonda, komputer nurkowy ...) - jasne
- ponton, łódka, pływadeko - jasne
- ubranie (u nas, bo żeby rozbierali do golasa wędkarzy jeszcze nie słyszałem
a ich ubranie też związane było z wykroczeniem)- jasne
Ale to nie wszystko... np.
- samochód (pomógł się dostać na łowisko) ...
- karty kredytowe - płacił nimi za paliwo jadąc na łowisko...
- komputer stacjonarny gdzie gość sprawdzał pogodę na ten wypad...
- wyposażenie domowego warsztatu, gdzie produkował lub naprawiał sprzęt...
i...
Dlaczego by na tym poprzestać przecież taki łańcuszek można ciągnąć aż do trzeciego pokolenia w tył.
Prawo powinno być proste wykroczenie, przestępstwo, - sąd - wyrok/ kara, grzywna więzienie itp. Tymczasem dywagujemy, czy ponton na dopłyniecie do łowiska lub pływadełko (bojkę, na której można się wesprzeć) należy rejestrować czy nie.
A... i pamiętajcie, by wracając z poczty lub z Decathlonu ze świeżo kupionym sprzętem do łowiectwa podwodnego nie przechodzić w pobliżu zbiornika wodnego (i oczywiście tylko w dzień), na który nie macie wykupionego pozwolenia bo przecież w przypadku kłusownictwa nie trzeba dopuścić się czynu (wynosić z wody ryby) a jedynie posiadać narzędzia połowowe !!!
Żyjemy w wolnym kraju. tzn "władza" ma prawo dowolnie interpretować prawo.
Kiedyś oburzyłem się na kolegę z forum, który (w skrócie ujmując) robi to, co uważa za słuszne (według własnego sumienia/uznania) i profilaktycznie nie daje się złapać. Chociaż pewne postępowania są ewidentnie naganne (bo i przepis prosto stanowi) to w świetle tego, pobocznego tematu coraz bardziej go rozumiem... każdy interpretujący prawo nie tylko w innym miejscu oburzy się " że to już ironizowanie, absurd", ale i skutecznie wykaże, że by ponton nie był uznany za używany do połowu trzeba go wynieść z wody ( a na ile metrów min 10 - jak samochód czy 500 jak nielegalne narzędzia połowowe?).