Postautor: Drifte » ndz, 30 września 2018, 08:51
Czyli mam rozumieć, że mi nie odpowiesz jak z eksperymentem na Gople. Ja u siebie drugi rok z rzędu: liny po 2.5 kg i mniejsze, leszcze 2.5 kg i mniejsze, płocie/wzdręgi 35 cm i mniejsze, szczupaki póki co do 70 cm nie jestem spiningistą, czysty fart), okoni masa.
I to w jeziorze bezodpływowym (odpływy pomijalne, bo są to rowy, przez które ryba nie ma prawa płynąć), w którym są na prawdę wielkie tołpygi, amury, karpie i sumy. Tych ostatnich mało, ale jednak.
Nie wiem ile dokładnie jest tych tołpyg (może Pawel L wie coś więcej, w końcu tam nurkował), ale pozwolenie za 180 zł zwraca się tutaj mięsiarzowi w weekend, a jak by ponęcił z 3 dni łowisko, to na jednej zasiadce. Na Gople o wiele mniej łowię, ryb mniejszych (dla porównania), ale na Dgale mogę powiedzieć, że kłusownictwa po prostu nie ma, sam pewnie Pawel L wie dlaczego. Całe jezioro objęte jest monitoringiem, i dodatkowo nie można pływać łodzią. W tym tkwi sekret rybostanu. Odkrycie ameryki na nowo dosłownie. Jak inne jeziora nie będą pilnowane, to nie ma szans w nich spotkać dużych ryb i nie ma co tu zwalać winy na suma, tołpygę czy może jeszcze bieługe.