Zastosowałem bardzo podobny sposób wykorzystując ,,cewnik" najgrubszy z dostępnych w aptece lub sklepie medycznym, nie robiłem jednak zabezpieczenia z ,,omotki" wkoło amortyzatora .Po prostu zrobiłem kilka prób siłowych cewnika i stwierdziłem że jest wystarczająco wytrzymały,potem odpowiednie połączenie go z żyłką i gotowe.Twoje wykonanie przypomina amortyzatoty fabryczne(jakie widziałem zwykle na długich kuszach drewnianych) i daje pewność że gdy pęknie guma to ryba nie jest jeszcze do końca stracona.Jednak na długiej kuszy zapas kilkukrotnie założonej linki za zaczepy nie skraca tak bardzo zasięgu(twoja kusza to przynajmniej 75 {podparcie na środku lufy}więc jakiś zasięg posiada.Wszystko zależy od tego co chciałes tym sposobem osiągnąć-krzysiek4 ma rację,najlepszym rozwiązaniem jest kołowrotek i basta.Kołowrotek daje najlepszy komfort i bezpieczeństwo zarówno dla holu ryby jak i dla łowcy(opisuje to bardzo obrazowo PaWEŁ na swojej stronie.
A jednak trzeba pamiętać że dostęp do dobrego sprzętu jest w naszym kraju bardzo ograniczony lub po prostu nie każdego na dobry kołowrotek stać -w końcu to nie golf ,sport tylko dla ,,bogoli"
(początki zawsze są trudne)
Ja amortyzator zastosowałem celowo po to aby maksymalnie skrócić długość linki do połowu węgorzy -ale jak to było to wolałbym kontynuować w dziale ,,Droga Redakcjo"