Więc to było tak...
w piątek dowiedzieliśmy się od organizatorów że zawody odbędą się na
Ińsku co było sporym zaskoczeniem. W sobotę o 9 pojechaliśmy do Ińska
i to co zobaczyłem na miejscu mocno mnie zaskoczyło i myslę że nie
tylko mnie.
Woda na powierzchni mocno zburzona, spore fale co skutecznie
ograniczało widoczność, miejscami spadała do koło 1metra na płytkich
wodach, natomiast poniżej 5 metrów jakieś 4m widoczności tylko że
tam już za bardzo życia nie było.
Wiec skupiłem się na trzcinach
co później okazało się trafną strategią:) Ale największe wyzwanie
czekało na mnie, pół godziny przed końcem regulaminowego czasu trwania
zawodów.
W tym czasie byłem w największej zatoczce na zachodniej stronie
wyspy, mocno skupiony na poszukiwaniach kolejnej ryby czyli szóstej aż
nagle usłyszałem głośne "zostało pół godziny" to był Pan
strażak na pontonie który zabezpieczał zawodników na wodzie.
W tamtym momencie zrozumiałem że jestem bardzo bliski dyskwalifikacji
gdyż
dystans do mety był naprawdę sporym wyzwaniem.
Ale postanowiłem zawalczyć i rozpocząłem wyczerpujący sprint do mety!!!
Szczerze myślałem że nie zdążę bo po jakimś czasie zaczęły mnie łapać
skurcze u nóg ale świadomość że mam 5 ryb i że jest jakaś szansa na
podium dała mi dodatkową motywację do walki i udało się 3 minuty
przed czasem
Dla mnie samo dopłyniecie na czas było już wielkim sukcesem
Dziękuje wszystkim za miłe słowa i do zobaczenia na najbliższych zawodach:)