Emer, to nie serial tylko piszę jak mam trochę czasu. Co siądę do komputera to mnie wzywaja do roboty. A jak nie pracuję to zaraz jadę nad morze. Teraz też wziąłem wolne do piątku i gdyby nie ten niedokończony post to już bym zasuwał autostradą na biwak.
Ciąg dalszy relacjji.
Oczywiście, popłetwowaliśmy tam gdzie nam nie było wolno. Ale a już taki jestem łobuz że jak zobaczę jakiś durny zakaz to zaraz muszę go złamać. No bo niby dlaczego nam (podwodnym łowcom) nie wolno a wędkarze mogą?
Wizura jak na tę miejscówkę, była super – conajmniej na 7-8 metrów, jedynie na płyciznach słaba – od 0 do 2m. Zatokę przeczesaliśmy wzdłuź i w poprzek. Ryb mało a homarów, na których obfity połów liczyłem, prawie wcale. Tej nocy Kimmeridge było dla nas skąpe – ja złapałem tylko jednego homara. Spotykałem basy ale tylko kilówki i mniejsze których nie chciałem strzelać.
Sylwek miał też jednego homara i swój rekord życiowy – 3kg basiora!
Pontonem popłynęliśmy ok. 1km na lewo od zatoki, pod klify na tzw. Kimmeridge Ledges – stuprocentowe basowisko. Wizura jeszcze lepsza ale znowu spotykałem tylko małe ryby. Sylwek podobnie. Zrobiło się już jasno więc nie było tam czego więcej szukać – ryby (jeśliby się jakieś porządne pojawiły) na tych płyciznach z krystaliczną wodą i tak byłyby nie do upolowania z naszych kusz. Ryby tam zawsze przemieszczają się z dużą prędkością i są bardzo ostrożne a my byliśmy doskonale widoczni.w promieniach wschodzącego słońca.
Popłynęliśmy pod St Albans Head. Zakotwiczyliśmy przy wyjściu z zatoki Chapmann’s Pool. Pod wodą przepiękne widoki. Małe rdzawce i wargacze przemykały pomiędzy wielkimi, , porośniętymi wodorostami głazami i skałami. Wizura ponad 10m!
Popływałem po powierzchni trochę w nadzieji że znajdę jakeś czające się na tę drobnicę basy. Bez rezultatu, za to sporo cefali spotykałem. Jedną strzeliłem, dwie spudłowałem i postanowiłem spróbować szczęścia głębiej. Podpłynałem do pontonu i zdjąłem z pasa jeden odwaźnik. To pozwoliło mi swobodnie szybować na głębokościach od 7,5 do 10m. I to było to!
Od razu zlokalizowałem stada rdzawców, o wiele większych niż te na płytszej wodzie. Upolowałem kilka, od jednego do 1,5kg. W oddali pokazywały mi się cienie o kształtach basopodobnych . Ryby te nie chciały bliżej podpłynąc więc nie mam pewności co do gatunku, ale że były duże to wiem.
Wpewnym momencie zza skały wysunął się 2kg rdzawiec i płynął powolutku w kierunku grota mojej strzały. Już go miałem na celowniku i zacząłem delikatnie naciskać spust gdy nagle pękł pieprzony wishbone. – K..wa, i po ch.j żeś idioto go zmieaniał – wyzywałem sie w myślach. Bo rzeczywiście przed nurkowaniem zamieniłem oryginalny Beuchat na Cressi gdyż ten drugi był szerszy i łatwiej mi było naciągać gumę.
Popłynąłem do pontonu by założyć zapasowy. Niestety, na pontonie już siedział Sylwek i powiedział że on jest już zmęczony ale ja jeszcze moge polować. Jednak nie miałem sumienia go tak zostawić i też wyszedłem z wody.
Zrobiliśmy sobie kilka fotografii ale guzik z nich wyszło - nie zauważyliśmy że szybka była lekko zamglona. Oto dwie na których coś widać:
Podsumowanie ostatnich nocnych łowów.
Kupiłem sobie kiedyś dwie ledowe latarki Xtar D26 i Canon United Kinnetics (najgłupszy mój zakup, zmarnowane 280GBP). Jednak nie używałem ich zbyt często. Na ostatnich łowach z moim synem dałem mu moją wypróbowaną, starą Vegę-2 a sam poszedłem z ledówką. Zabrałem go w te samo miejsce gdzie wcześniej ja pływałem z Vegą a on z ledową. Wtedy ja upolowałem kilka dużych basów a mój syn maluchy. Tym razem było odwrotnie - Michał spotykkał Basiory a ja z ledówką basiki.
Podczas nocnych łowów z Pawłami i Sylwkiem też polowałem z ledową latarką i rezultaty były mizerne i to pomimo że byliśmy w odpowiednich miejscach i o odpowiednim czasie.
Dawno, dawno temu, jeszcze na słodkowodnych łowiskach w Polsce i w Rosji przekonałem się że im słabsze światło tym większe ryby na nizałce. Dotyczy to zwłaszcza węgorzy, linów, karpi i szczupaków. Podejrzewam że zasada ta też jest aktualna podczas polowań na ryby morskie. Za wyjątkiem cefali i niektórych płaskich. Cefale są przyzwyczajone do sztucznego światła - lubią przebywać w portach, marinach, pod molami i mostami oraz przy nabrzeżach a są to miejsca zawsze obficie oświetlone w nocy.
Koniec eksperymentów, dzisiaj w nocy idę z Vegą.