Postautor: PaWEŁ » pn, 8 września 2014, 00:39
No, nareszcie w domu! Dwa tygodnie temu (w sobotę) musiałam ekspresowo zwijać się z biwaku. Ledwo rozbiliśmy nowo zakupiony 12-sto osobowy namiot i skonsumowaliśmy karkówkę oraz szaszłyki z grilla, zadzwonił telefon. Wiadomość z Polski - Właśnie zmarł szwagier. Co było robić? Żadne wykręty nie wchodziły w rachubę, trzeba było jechać.
Wróciłem przedwczoraj. Sprawdziłem co i jak i już wczoraj nurałem w rzece Adur. Wizura była niezła i mnóstwo drobnicy. Niestety, nic wartego strzelenia nie znalazłem.
Dzisiaj wybrałem się na St. Albans Head. Wizura ok. 6m i mnóstwo rdzawców. Przepłyneliśmy z Sylwkiem na drugą stronę cypla a tam to samo. Kilka rybek na nizałce ale nic czym można by się pochwalić. Przepłyneliśmy pod Anvil Point. Tam wizura lepsza - do 10m. Niestety, znowu tylko rdzawce i cefale. Przez ponad 4 godziny spotkałem tylko kilka niewymiarowych basów. Coś w tym roku nie mam do nich nosa. Inni je łapią a ja nie nie mogę ich zlokalizować.
A woda ma 19 stopni!!!