Postautor: pzlp » śr, 30 listopada 2016, 18:36
Niedźwiedzie, wilki i rysie nie są zwierzętami hodowlanymi.
Ryby natomiast jak najbardziej. Zwłaszcza te, które właściciel gruntu sam wpuścił do wody, żeby mieć z nich pożytek.
Dla mnie jest niepojęte, że ustawa narzuca zdefiniowane gospodarowanie gruntami prywatnymi na których jest woda. Nie narzuca natomiast, co ma np. rolnik siać. Jaka jest różnica między rybą hodowlaną, a hodowlaną kukurydzą? Na jedno i drugie potrzebujesz gruntu. Siejesz/zarybiasz, zbierasz/odławiasz. Czemu w przypadku ryb nie wolno ci zbierać jak chcesz i kiedy chcesz, skoro sam zarybiłeś, a w przypadku roślin możesz robić, co chcesz. Po co jakieś okresy ochronne w prywatnym stawie? To jest chore. Co innego w wodach Państwowych. Z tym się zgodzę, bo stanowią dobro publiczne i każdy ma prawo z nich korzystać. Żeby więc zachować ciągłość należy wprowadzić reguły i ograniczenia.
Cały czas utrzymuję, że UoRŚ, to w zamyśle ustawa mówiąca o gospodarowaniu wodami Skarbu Państwa.
Poczytajcie sobie, dlaczego Rybactwo Śródlądowe zostało niejako oddzielone od Prawa Wodnego.
Cytat z Wikipedii:
"Ówczesne prawo wodne wchodziło w zakres kompetencji Ministerstwa Robót Publicznych. Przepisów z resortu rolnictwa i dóbr państwowych obejmujących rybactwo śródlądowe nie włączono w zakres Ustawy wodnej, zachowując aż do 1932 r. prawo państw zaborczych."
A powinny się tam znaleźć, żeby wszystko było spójne.
Spójne być nie mogło przez zaborców. Zaborców już nie ma i spójności też.