Jacku, mistrzu. Tak też właśnie myślę, ale nie widzę ( jak ten ślepiec ) że ryby są ale nie w zasięgu moich umiejętności i możliwości na ten moment.
Bo po pierwsze. Nie potrafię się ni cholera przestawić mentalnie aby nurać głębiej i dłużej jak jestem w wodzie sama. Mam tak silnie wpojoną zasadę z free aby nie nurkować bez partnera, że jak jestem sama to przy pierwszym większym dyskomforcie wyłażę na powierzchnię. Dodatkowo ten mój „dyskomfort mentalny” jest znacznie większy w morzu niż w jeziorze, to oczywiste.
Mam nadzieję, że większe obycie z morzem, mimowolne przekraczanie z biegiem czasu kolejnych granic głębokości i czasu przebywania pod wodą w końcu da efekty. Aktualnie jestem na takim etapie, że jeszcze nie frustruje mnie widok pustej nizałki. Nie wiem może to brak instynktu łowieckiego z mojej strony
, a może nietypowa jak dla mnie cierpliwość… Mimo to ogromnie chciałabym poczuć kiedyś tę ekstazę, o której tak fajnie piszesz.
Po drugie, możliwości. Tomku, taki ponton z silnikiem baaaardzo skromnie licząc ze 4 tysiaki by mnie kosztował. Silnik choć z 5 KM ( choć przepisy są chyba teraz bardzo liberalne i bez patentu, ubezpieczenia można pływać z silnikiem o mocy chyba nawet do 13,5 KM – wariactwo ). Trzeba jeszcze to jakoś przewieźć. Może pompować na miejscu, silnik do bagażnika w combi, a bagaże na dach
Potem zacumować w porcie i mieć święty spokój na cały pobyt z transportem. Nie wiem, takie bardzo luźne myśli na szybko. A właśnie taki mały ponton z silnikiem do 5 KM, który służy do łowiectwa ( nie wędkarstwa) trzeba rejestrować?
Jacku, a jaki Ty sobie ponton sprawiłeś, który przysłużył się w jakimś tam stopniu do osiągnięcia tej ekstazy
?
Tomku, na wyspie Brać nigdy nie byłam. Pewnie jest przepięknie, dzięki za informację. Z miejsca noclegowego, na którym będę bliżej będzie na Hvar. Byłam już dwa razy i wciąż ciągnie mnie tam okropnie. Jak moja córka podrośnie chciałabym abyśmy wybrali się tam w ramach tzw Robinsonady. Mały domek, swoja plaża, pies, łódka i morze. Zero ludzi. Teraz to awykonalne razem z rodziną, bo brak „atrakcji” wpływa na moje dziecko bardzo destrukcyjnie
jeszcze nie ten etap, ale pracuję nad tym.