Mamy na forum fachowca rybaka pełną gębą - Sylwka z Krakowa - mgr inż. Rybactwa i Ochrony Wód. Niewykluczone, że z czasem pojawi się na forum więcej takich osób (a może już tu są?).
Mam właśnie kilka pytań 'z dziedziny' - kieruję je oczywiście do Sylwka, który zadeklarował swoją fachową pomoc. Założyłem ten temat bo odpowiedzi na podobne pytania mogą się przydać nam wszystkim i dobrze jak będą w jednym miejscu.
Wczoraj byłem zapolować na akwenie, na którym poluję dość rzadko. Jest to akwen dość spory jak na prywatne jeziorko w naszych okolicach - około 4 hektary powierzchni. Glinianka - dawna kopalnia gliny. Z czystą wodą, głęboki, aczkolwiek wystepują w nim rozległe wypłycenia, z dnem pokrytym gęstą trawą, taką w jakiej chowają się liny, z drzewami i zaroślami zatopionymi przy brzegach w wodzie. W wodzie występuje także spora ilość glonów. Słowem akwen stary i z bogatym życiem. Jest to akwen prywatny i właściciela nie interesuje co i kto pływa tam w wodzie, i co się z tym dzieje - tak więc nie dokonuje on żadnych zarybień. Dawniej (ok 10 lat temu) był to akwen PZW i był regularnie zarybiany, aktualnie jeżeli są wpuszczane jakieś ryby to dzieje się to własnym sumptem łowiących tam osób.
W akwenie tym widywałem liny - jednakże nigdy nie widziałem ich dużo i nigdy nie widziałem ich dużych, rzędu 2 i więcej kg wagi. Dlatego polując tam nigdy się na nie nie nastawiałem. Wczoraj był taki dzień, że zauważyłem ich wzmożoną aktywność i postanowiłem na nie zapolować. Dość długo przeszukiwałem różne rejony zbiormika w poszukiwaniu godnych strzelenia. Okazało się, że linów było wszędzie dużo, lecz wszędzie były to małe ryby - strzeliłem kilka o długości 26 - 33 cm i były to największe jakie widziałem. Wrzucam ich zdjęcie. Moje pytanie jest takie - czy po wyglądzie tych ryb jesteś Sylwku w stanie określić czy są to osobniki zdrowe lecz po prostu młode, czy może są to rybki wykazujące objawy skarłowacenia na skutek np. chowu wsobnego (braku dopływu nowych genów do populacji)?
Brak większych linów w takiej wielkości i pokroju zbiorniku jest dla mnie niezrozumiały. Oczywiście mogę się mylić i może być sytuacja taka, że wsześniej wpuszczane przez PZW liny zostały wyłowione, a te co są to są młode, z jakiegoś niedawnego prywatnego zarybienia. Może być i tak, że są większe tylko po prostu ja nie potrafię ich podejść lub jest ich bardzo mało. Dlatego moja prośba o Twoją opinię. Jeżeli to osobniki młode i zdrowe to nadal powstrzymam się do strzelania do nich, do czasu aż nabiorą większych wymiarów. Jeżeli natomiast wykazują cech skarłowacenia to jakie są możliwości poprawy tego stanu rzeczy w tym konkretnym przypadku linów?
Czy dopuszczenie do tego akwenu linów z innych hodowli spowoduje renesans wielkości ich potomstwa na skutek wymieszania się genów? Czy raczej te liny co są, jeżeli wykazywałyby już objawy skarłowacenia należy spisać już na straty?
Czy dopuszczanie do akwenu ryb tego samego gatunku lecz i innych hodowli ma pozytywny wpływ na ich wielkość i zdrowotność? Czy można to odnieść zarówno do ryb spokojnego żeru jak i ryb drapieżnych?
Czy skład chemiczny wody w akwenie lub inne przyczyny fizyczne mogą być przyczyną karłowacenia ryb, pomimo wystarczającej wielkości jeziora?
Pamiętam jak u mnie na wichurze było odosobnione starorzecze - niewielki oczko o średnicy może kilkunastu metrów. Po dużej powodzi dostały się tam liny i wytarły. Po kilku latach chowu wsobnego w wodzie było tam mnóstwo linów 10 - 12 cm i karasków poniżej 10 cm. Woda nie wymieniała się przez ten czas bo nie było takiej powodzi. Czasem woda aż od nich kipiała. Te liny to były dojrzałe osobniki. Pamiętam, że miały nieproporcjonalnie dużą głowę w stosunku do reszty ciała. Stąd przyszło mi do głowy czy po wyglądzie tych linów jakich zdjęcie zamieszczam można ocenić czy to zdrowe młode osobniki czy osobniki wykazujące cechy skarłowacenia.
„Oświadczam, że publikowane na zdjęciu ryby zostały złowione na akwenie prywatnym, pozostającym wyłącznie do mojej wiadomości, za wiedzą i zgodą właściciela akwenu.”


