Postautor: Tomix_TC » sob, 12 października 2013, 17:35
Trzy strzały, trzy trafienia. Trochę o pierwszych oddanych strzałach. Jak pisałem powyżej nie było zbyt wielu okazji (częściej wychodziłem bez oddania strzału niż z rybą na nizałce. Tę upolowane to nie jakieś nadzwyczajne okazy. Ot zwyczajne.
Idąc na kolejne polowanie, na suma (zlecony odłów) długo nie mogłem zdecydować się czy zabrać Cyranke czy Harpię. Cyranka wiadomo - armata - jak walnie to czuć, a tego trzeba na głowę suma (raz już się na sumie sprawdziła). Harpia nówka więc korciło - ciekawość wzięła górę. Dopompowałem na 30atm. Po wejściu do wody okazało się, że wizura nie przekraczała 2m (przeważnie ok 1 - 1,5m). Oddałem próbny strzał, by sprawdzić jak działa spust przy takim ciśnieniu. O ile przy 24atm było rewelacyjnie to przy 30atm stał się już twardy i trudno było go wyczuć. Mimo takiego ciśnienia strzałę ładowało się bezproblemowo. Z uwagi na wizurę zredukowałem siłę wystrzału i rozpocząłem polowanie. Mijając krzaki zauważyłem kątem oka "uśmiechnięty" wąsaty pysk. Nie było czasu na obrót (bo już nerwowo kręcił wąsiskami) - strzał z ramienia po krótkim przymierzeniu, odległość ok 1m. Trafiony nad oczami w czaszkę, strzała przeszła na wylot wyciągając cały nawój linki (zapląta się w krzaczory). Sum na 80cm strzał z bliska, Cyranką by było podobnie. Z jedna tylko różnicą - zaskoczony byłem tak małym odrzutem.
Drugie polowanie. Wizura 1 - 1,5m,redukcja siły strzału, szczupak 50cm odległość ok 70cm (od lufy), strzał z góry między oczy (jak wiecie taka "sztuka" nie ma zbyt szeroko rozstawionych oczu), strzała na wylot.
Trzecie polowanie, Zmniejszyłem ciśnienie do 26atm (dobry kompromis - spust znowu chodzi płynnie). Wizura do 3,5m. postanowiłem, że strzelam, by sprawdzić celność. Spośród spotkanych szczupaków wybrałem jednego 55cm, stał w trzcinach. Za blisko. Przepłoszyłem. Wypłynął na otwarta wodę i zniknął. Popłynąłem po łuku za nim. Po chwili zamajaczył jego kształt. Płynął w bok. Wyczekałem, aż się zatrzyma. Stał idealnie bokiem na granicy widoczności. Tym razem dobrze przymierzyłem (krótka kusza, jak na nią spora odległość, cel na granicy widoczności) - w głowę, tuż za oko (byliśmy na tej samej głębokości), usztywniłem nadgarstek i... już. Znowu tylko delikatny odrzut ale... na końcu dyndał szczupaczek. Strzała przeszła na wylot (weszła jednym okiem, wyszła drugim). Złapałem, szybko dobiłem i długo oglądałem - sam nie mogłem w to uwierzyć (podobnie jak wędkarze, którzy sprawdzali czy to jedyne "otworki").
Jak na razie jestem mile zaskoczony - niewielki odrzut (można powiedzieć wręcz delikatny) a mimo niewielkich rozmiarów celna i zawsze na wylot. Przed nią jeszcze test na amurze - zobaczymy jak wypadnie.
Polowania zgodnie z przepisami - za zezwoleniem, posiadaną kartą łowiectwa i zapewnionym odbiorem złowionych ryb.