Segitarius pisze:Żeby to jeszcze smaczne było...
... A to już kwestia sposobu /umiejętności przygotowania.
"Drifte - ... PZW działa na podstawie prawa i w granicach prawa, oni nie są temu w zasadzie winni, winny jest popyt i to, że jest możliwość prawna."
Słusznie twierdzisz, że względem prawa, które wyznacza pewne granice, a w tym przypadku nie czyni nakazu - nie są winni. Co innego jest jednak wiedza i ponoszenie konsekwencji (winy) za brak rozwagi i działanie pod dyktando popytu (i własnego interesu), ponad zdrowy rozsadek, wiedzę i troskę o dobro środowiska. Słowem ująłeś sedno sprawy - koledzy tłumaczą, że pewne działania są niekorzystne dla środowiska (zgodnie z aktualną wiedzą), a mimo to podejmuje się jednak decyzje gdzie liczy się wyłącznie zysk.
Chociaż nie jestem związany z rybami zawodowo (jak koledzy powyżej) to jednak przez kilka lat uprawiania tego sportu mam okazję obserwować zmiany jakie zachodzą w akwenie na skutek trafionych i błędnych decyzji. Cieszy mnie fakt, że tam gdzie zastosowano się np. do sugestii Piotra (w tym tylko między innymi chodzi o odstrzał selektywny) akweny potrafią zmienić się na korzyść w ciągu 2-3 lat. Wraca roślinność, przybywa drobnicy, zwiększa się populacja np. szczupaków, wędkarze chętniej wykupują pozwolenia gdy widzą, że wpuszczone ryby (szczupaki, sandacze, karpie - w odpowiednich proporcjach) można później złowić a nie dokarmiają jedynie sumów z własnych pieniędzy (twierdząc, że zarybiania są nieefektywne i pewnie zarząd bierze kasę z zarybiania). Obecność nasza - łowców, na tych akwenach jest doceniona i oczekiwana. Chociaż, tak jak Ciebie zawsze jednak kilka osób irytuje, jak na zlecenie zostaje wyciągnięty sum olbrzym na którego zasadzają się wszyscy od lat (i ciągle zrywa im zestawy) bo poza nim nie ma co łowić. Po czasie dopiero, jak na łowisku zaczyna się ruch zmieniają zdanie.
Mam nadzieję, że czas, jak nie argumenty kolegów, zmieni Twoje zdanie.